środa, 16 września 2015

powidła śliwkowe

Kochani trochę was zaniedbywałam ostatnio, ale wakacje, przetwory
i siłownia stale odciągały mnie od komputera (tak zapisałyśmy się na siłownię:)). 
Ale mam nadzieję, że teraz już w końcu uda mi się częściej pisać, 
zwłaszcza, że przy garach stoję często, ale nie mam kiedy dzielić się z wami moimi dokonaniami.

Na początek coś bardzo łatwego i pysznego.
Wystarczy trochę czasu i cierpliwości.
A zimą będziecie się mogli rozkoszować pysznymi ekologicznymi powidłami śliwkowymi własnej roboty.
Możecie też przygotować ich więcej i obdarzyć nimi ukochane osoby, 
ja np. bardzo bym się ucieszyła z takowych powideł pod choinką. 
Na pewno lepszy słoiczek z takimi pysznościami niż kolejna para ciepłych skarpet/ gaci/ rękawiczek.
No chyba, że wydziergaliście je sami to wtedy szacun  kłaniam się w pas i noszę ile wlezie :)

Ale wracając do głównego tematu, 

Składniki:

śliwki w dowolnych ilościach - czyli najlepiej ile wlezie do garnka ( tak śliwki i tylko śliwki) 
oczywiście jeśli chcecie możecie je osłodzić, 
ale ja nie widzę potrzeby.


Przygotowanie:

Myjemy śliwki i wydłubujemy z nich pestki. 






Wrzucamy do garnka i gotujemy na bardzo małym ogniu cały czas mieszając.
Możecie też skorzystać z mojego patentu, z którego co prawda nie korzystały nasze babcie, ale jest skuteczny, przyspiesza proces gotowania i nie ma wpływu na efekt końcowy.
Zblendujcie cześć śliwek przed zagotowaniem ich wtedy szybciej odparuje z nich woda, a co za tym idzie wasze powidła szybciej będą gotowe.




Powidła gotujemy aż śliwki się nie rozpadną i nie osiągniemy pożądanej gęstości.
Kiedy zaczną pryskać wyłączcie je, ostudźcie i gotujcie znowu.
Ja swoje robię zazwyczaj około dwóch dni.

Gotowe przelewamy do słoiczków i pasteryzujemy jak kto lubi.
Ja najbardziej upodobałam sobie metodę pasteryzacji w piekarniku (najmniej zachodu i nic się nie brudzi).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz