Sezon śliwkowy trzeba zacząć od knedli, na marmolady przejdzie czas później :)
Najbardziej lubię kiedy jest miękkie cienkie ciasto i takie właśnie wyszły,
aż jestem zaskoczona, bo robiłam je po raz pierwszy.
Ponoć z ciastem jest zawsze największy problem
i ponoć powinno się szukać starych ziemniaków - ja zrobiłam z młodych.
Ciasto zagniotłam dzień wcześniej.
Od razu po zagnieceniu miało idealna konsystencje,
ale następnego dnia jak wyjęłam je z lodówki było strasznie kleiste,
nie dało się z niego formować klusek, wałeczków, placuszków, nic.
Dodałam jeszcze trochę mąki i skrobi ziemniaczanej
i problem się rozwiązał. Tak więc w razie kłopotów wiecie jak z nich wybrnąć,
ale i tal najlepiej polecam zagnieść ciasto tuz przed robieniem knedli jeśli tylko macie taką możliwość.
Składniki:
1 kg ziemniaków
300 g maki
ok. pół kilo śliwek
sól
cukier
(możemy użyć ksylitolu, ja używam cukru bo ksylitol akurat się skończył)
cynamon
do polania:
Ja użyłam krem sojowego z carrefoura wymieszanego z cukrem i cynamonem,
możecie też kupić śmietankę sojową, orkiszową, ryżowa czy jakąkolwiek inną roślinną, albo użyć mleka kokosowego z puszki.
Wszystkie opcje są dobre :)
Przygotowanie:
Najpierw gotujemy ziemniaki w skórkach (w osolonej wodzie),
kiedy wystygną obieramy je i przeciskamy przez maszynkę do mięsa
(chociaż powinnam zweganizować jakoś jej nazwę, bo przecież w moim domu nigdy nie jest wykorzystywana do mielenia mięsa).
Dosypujemy mąkę i zagniatamy ciasto.
Formujemy z niego wałeczek i kroimy go na kawałki z których potem formujemy małe placuszki, na każdym z nich układamy pół śliwki i sypiemy trochę cukru i trochę cynamonu.
Zwijamy w kuleczki i wrzucamy do wrzącej osolonej wody, jedna partia gotuje się około 8 minut,
ale to zależy od wielu czynników. Mieszajcie je co jakiś czas, żeby nie poprzyklejały się do dna i nie wrzucajcie za dużo naraz.
Przed podaniem polewamy nasza wersją śmietany.