Kupny jest niejadalny, a w domu robiłam do tej pory tylko taki pieczony,
ta wersja jest do smarowania i nie da się ukryć ze jest zdecydowanie szybsza w przygotowaniu.
Idealna kiedy nie mamy zbyt wiele czasu.
Jest to tez dobra pozycja dla początkujących wegan - można się pomylić,
bo w smaku bardzo przypomina mięso.
Składniki:
200 g granulatu sojowego
(w sklepach nie widziałam, od czasu do czasu przy okazji większych zakupów zaopatruje się w evergreenie, ale mam niesprawdzona jeszcze teorię, że jakby pokruszyć łatwiej dostępną kostkę sojową to wyszłoby na to samo)
100 g masła
(najbardziej lubię Alsan, ale jeśli nie mam to zadowalam się jakaś wegańska margaryną)
3 cebule
trochę dowolnego oleju do smażenia
ok.1.5 łyżki startej gałki muszkatelowej
łyżeczka suszonego imbiru
6 ziarenek ziela angielskiego
2 liście laurowe
ok. dwóch łyżeczek pieprzu ziołowego
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżeczki suszonych drożdży organicznych
(jeśli nie mamy możemy pominąć)
ew. sól do smaku
ja czasami dodaje jeszcze odrobinę wędzonej papryki
Przygotowanie:
Granulat sojowy gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu dorzucając liście laurowe i ziele angielskie.
Cebulę kroimy w kostkę
i smażymy na oleju.
Z ugotowanego granulatu wyjmujemy ziele angielskie i liście laurowe, mieszamy z cebulą, masłem i pozostałymi przyprawami.
Blendujemy, przekładamy do pojemniczka i przechowujemy w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz