więc zaprosiłyśmy go na naszą wersję. Oczywiście możecie kupić gotowe i to w kilku wariantach, a'la schabowy, mielone, meksykańskie i jest to dobre rozwiązanie kiedy nie macie czasu, bo ich przygotowanie zajmuje tylko kilka minut, ale ja wolę te zrobione od podstaw z ziarenek soi. Jakość jest nieporównywalna, unikacie niepotrzebnych dodatków, są bardzo bardzo tanią potrawą. Z proporcji które podaję, my miałyśmy dwa obiady i jeszcze dałyśmy kotletów rodzicom na trzeci. Zarówno nam, koledze jak i rodzicom bardzo smakowało więc przepis mogę śmiało polecać.
Składniki:
2 szklanki suchej soi
4 ząbki czosnku
2 bułki, może być kawałek ususzonego chlebka, czy co tam macie
(ważne żeby było wegańskie - bułki sprzedawane w sklepach często zawierają jajka albo mleko, ja wszystko piekę sama i wtedy mam pewność, że skład jest odpowiedni a i smak jest nieporównywalny, ale to w innym poście - jeszcze zdążę się z wami podzielić przepisami)
4 ząbki czosnku
2 bułki, może być kawałek ususzonego chlebka, czy co tam macie
(ważne żeby było wegańskie - bułki sprzedawane w sklepach często zawierają jajka albo mleko, ja wszystko piekę sama i wtedy mam pewność, że skład jest odpowiedni a i smak jest nieporównywalny, ale to w innym poście - jeszcze zdążę się z wami podzielić przepisami)
1 duża cebula
3 łyżki koncentratu pomidorowego
3 łyżki płatków owsianych
sól, majeranek , bazylia, pieprz, papryka
3 łyżki koncentratu pomidorowego
3 łyżki płatków owsianych
sól, majeranek , bazylia, pieprz, papryka
Przygotowanie:
Soję namaczamy na noc, bułki/chlebek i płatki pół godzinki przed użyciem. Namoczoną soję gotujemy do miękkości ok 1 godz.
Kroimy cebulkę w kostkę i smażymy na patelni, żeby się zeszkliła.
Odsączoną soję i pieczywo przepuszczamy przez maszynkę do mielenia i dodajemy do niej cebulkę i płatki owsiane, przeciśnięty przez praskę czosnek i przyprawy.
Próbujemy i doprawiamy do skutku, tak, żeby pasta była smaczna.
Z dokładnie wymieszanej pasty formujemy kotlety.
Możemy je usmażyć albo upiec w piekarniku, ja pierwszego dnia smażyłam na patelni drugiego piekłam w piekarniku (180 stopni - aż się zarumienią), obie wersje są smaczne, chociaż ta druga na pewno jest zdrowsza i mniej kaloryczna.
Pierwszego dnia podałam z ziemniaczkami i sałatką z buraków i papryki na którą podałam przepis we wcześniejszych postach, drugiego dnia również z ziemniakami, ale zmieniałam surówkę i tym razem starłam białą rzodkiew i dodałam do niej odrobinę mleka sojowego i soli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz