Aby wykonać te cudowne klopsiki trzeba się trochę napracować.
No i trzeba kupić gluten pszeniczny,
który nie jest ogólnie dostępny we wszystkich sklepach.
Ja zamawiałam w evergreen.
Mimo wyżej wymienionych trudności naprawdę warto,
są rewelacyjne.
Składniki:
3 duże marchewki
2 szklanki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
1/4 szklanki oleju sezamowego
1/4 szklanki sosu sojowego
2 łyżki suszonego czosnku
spory kawałek imbiru
3 łyżki octu jabłkowego
430 g ciecierzycy z puszki, odsączonej i przepłukanej
420 g glutenu pszenicznego
Przygotowanie:
Marchewki obieramy i kroimy w kostkę.
Wyciskam sok z pomarańczy.
Imbir ścieram na tarce o drobnych oczkach.
Cieciorkę odsączam i przepłukuje.
Wszystko gotuje na średnim ogniu przez 15 minut aż marchewka nie zmięknie.
Podczas gotowania dodaję jeszcze ocet jabłkowy, olej, czosnek i sos sojowy.
Po ugotowaniu wszystko miksuję za pomocą blendera.
I dodaję gluten pszeniczny.
Dokładnie mieszam i formuję pulpeciki.
Rozgrzewam piekarnik do 180 stopni.
A klopsiki układam na dwóch blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia.
Piekę przykryte folia aluminiowa (żeby się nie wysuszyły).
Po 20 minut z każdej strony.
Podaję z w bułce ( i tutaj używamy bułek z poprzedniego posta) albo w tradycyjnym zestawie obiadowym.
Jako sosów do bułki użyłam majonezu wegańskiego i sosu barbecue domowej roboty (na sos podam przepis w następnym poście).
Na drugi dzień (zawsze robię więcej klopsików żeby mieć na dwa obiady)
jadłyśmy je z kasza i surówką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz